Intymność – niezawodny taniec dwojga ciał


(fot. babyonline.pl)

Czy można mówić dzisiaj o intymności, kiedy wszystko jest na sprzedaż, nasze wspomnienia, bliscy, relacje męsko-damskie, widok dzieci, plany, myśli, po prostu wszystko. Od tego są m.in. portale społecznościowe, które tolerują, nawet zachęcają do zwierzeń, wyznań, odkrywania siebie, przyjaciół, rodziny. I tak oto – internetowa przestrzeń – nie pozostawia po nas suchej nitki, niekiedy w końcu zatruwa nam życie. Stwierdzić można, nie obrażając większości z nas, że właściwie mądry ten, kto ceni swoją prywatę, stroniąc od rejestrowania się w witrynie internetowej.

Intymność – czym właściwie jest dla nas? –  warto spytać właśnie dziś, w świecie interesownej miłości, zagubionej tożsamości, zdesperowanej bliskości. Wielu z nas ma jakąś cząstkę intymności, tylko jak dużą cząstkę? Skoro we współczesnym świecie tyle niezrozumienia, osamotnienia, depresji. Problem może tkwi w zdefiniowaniu słowa intymność, czym jest w naszym życiu. Intymność równa się bardzo bliska bliskość dwojga osób – najkrócej opisując. Pragniemy, by ktoś zrozumiał, zaakceptował, polubił, czekamy nieraz na to całe życie. Niby jesteśmy gotowi do intymnego tańca we dwoje, ale kiedy jesteśmy tuż obok swego pragnienia robimy uniki. No właśnie, mowa o tym, że swojej intymności wcale tak dobrze nie znamy, niedojrzale podejmujemy niepewne postępowania. Mylimy kroki, obawiając się niezrozumienia, nieporozumienia, błędów, bólu.

Łączy nas pragnienie, by ktoś pojawił się w intymnej sferze, porwał, tulił do serca, ale z drugiej strony milion obaw przed kimś i przed samym sobą. Czy stajemy się dzikim społeczeństwem, zabłąkanym jak zwierze, zagubionym w pędzie dnia, życia, w żądzach posiadania i bycia? Socjologowie alarmują coraz częściej o jednym z najpoważniejszych problemów współczesnej kultury, tracimy umiejętność budowania głębokich więzi, które dają człowiekowi poczucie bezpieczeństwa. Prawdziwa relacja, intymna, bezgraniczna akceptacja przechodzi do lamusa. Być może intymność to już dzisiaj rzadkość, bo łatwiej wejść w powierzchowne, niebyt bliskie relacje, by nie okryć siebie, swoich słabości, by nie odnieść przypadkiem porażki. Intymność  została sponiewierana, bo z pozoru niepotrzebna, a do tego niełatwa.

Kto unika wejście w intymną sferę? Osoby, które umykają przed bliskością to bardzo często racjonaliści, czyli osoby odcinające się od uczuć, potrafiące być z kimś tylko w działaniu albo wymianie informacji. Oczywiście podkreślić trzeba, że intymna więź wbrew pozorom wymaga granicy podziału mój świat, twój świat, ale oprócz nich jest wspólny, wiążący środek. Nie można się z kimś związać, jeśli wcześniej swojej przestrzeni sami sobie nie wytworzymy. Brak tych granic wprawia, że często mylimy miłość z posiadaniem, seks z wykorzystaniem, troskę z lękiem, przywiązanie w zaborczość. Bez granic intymność zaistnieć nie może! Bez poczucia własnego istnienia zdolności zaangażowania emocjonalnego nie są w stanie się narodzić głębokie więzi. Poznane osoby, wykonywane zawody, postawione cele, zrealizowane zadania – to matryca naszego świata, jeśli z jakiś powodów tych elementów zabraknie rodzi się pustka, rozpacz. A lekarstwem na to nie będzie bliskość, będzie ona tylko krokiem do upadku.

Intymność – jak zbudować bezpieczną granicę? Dojrzałość to źródło fascynacji sobą najmniejszą cząstką. Chęć dzielenia się krępującymi rzeczami rodzi się u osób, które wiedzą czego chcą, które mimo ludzkiej niedoskonałości znajdują w kimś miejsce dla siebie, mając też miejsce dla kogoś. Nie jest to skomplikowane, jeśli bardzo chcesz, wiesz i czujesz to. Intymność to nie desperacja, to nie przypadek, ale świadome wybory. Można być blisko siebie, oddalać się i przybliżać, chętnie tańczyć solo, by potem silnie wpaść w swoje ramiona. Nie usidlić, nie dusić, ale potrafić tańczyć pewnie i w rytm, gdy jesteśmy już razem, przez wspólne chwile.

Dodaj komentarz

Featuring Recent Posts WordPress Widget development by YD