Miłość z supermarketu


(fot. spotkania-online.pl)

Żyjemy coraz szybciej i jak na razie nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie mogło się to zmienić. Zakupy robimy w internecie, trendy śledzimy w internecie, do lekarza niedługo będziemy umawiać się przez internet. Dlaczego więc nie mielibyśmy szczęścia także szukać w internecie? Jaka jest wyższość tego typu kontaktu zapytałam Katarzynę Kucewicz, psychologa, specjalistę psychoterapii indywidualnej.

„Po pierwsze oszczędzamy czas, po drugie czujemy się bezpieczniej kiedy nikt nas nie widzi, albo kiedy widzi się nas w sposób przez nas kontrolowany (…) po trzecie poczucie anonimowości. Czasami łatwiej jest napisać komuś „podobasz mi się” niż to wypowiedzieć. W dobie kultu relaksu, ludzie robią wszystko by jak najmniej się stresować, stąd popularność portali randkowych, takie poznawanie spina nas mniej niż prawdziwa randka w realu. (…) Ludzie pokazują swoje profile, zdjęcia, piszą o swoich wadach , zaletach i dają taki komunikat – taka jestem, jak Ci się podoba to napisz a jak nie to nie(…)” .

Postęp technologiczny i zmiana w sposobie myślenia jaka dokonała się na przestrzeni ostatnich lat zdumiewają. Jesteśmy bardziej mobilni, wszyscy mamy telefony, często tablety i przenośne komputery z internetem. Rozmowy są coraz tańsze a kontakt dużo łatwiejszy. Wysyłamy smsy, maile, korzystamy z licznych komunikatorów i czatów. Jednak jak to jest być samotnym wie bardzo wielu z nas.

„Singlami w Polsce są osoby powyżej 25. roku życia, które żyją bez partnera” – wynika z przeprowadzonego przez TNS Pentor dla portalu www.sympatia.pl badania. [i] Przypomnijmy sobie, że jeszcze chwilę temu kobieta po 20 roku życia była starą panną a mężczyzna kroczył w kierunku starokawalerstwa, wszyscy dookoła zastawiali się co z nimi jest nie tak. Obecnie 43% singli świadomie wybiera samotność. Nie mają czasu na „miłostki”? Praca wypełnia im całe życie? Nie interesują ich swaty, lubią swoje wygodne życie? Mają do 45 lat, zamieszkują duże miasta i są dobrze wykształceni ale czy szczęśliwi? 70% z nich szuka miłości w internecie, są otwarci na nowy związek, szukają aktywnie i zdarza się, że znajdują.

Tylko w okresie od 1 stycznia do 31 sierpnia Instytut Monitorowania Mediów wykrył 600 krotne pojawienie się słów „Poznaliśmy się przez internet, spotkali się w sieci w polskiej sieci”. Zanotował tym samym ogromny wzrost. Dla porównania, w latach ubiegłych, w całym 2010 roku o takiej genezie swojego związku napisało zaledwie 300 a w 2011 roku 320 internautów. [ii]

W Polsce działa ponad 100 portali randkowych, jednak tylko nieliczne osiągnęły sukces. Największym i najstarszym jest obecnie www.sympatia.pl, która niedawno świętowała swoje 10-lecie. Z badania Megapanel PBI/Gemius 2009 – 2012 r. wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat rynek datingu w Polsce powiększył się o 1 mln użytkowników – z 2 mln 200 tysięcy w 2009 r. do ponad 3,4 mln użytkowników w 2012 r., którzy stanowią aktualnie 17% wszystkich polskich internautów.[iii] Sama sympatia skupia prawie 5 000 000 kont, wśród których 73% deklaruje chęć poznania kogoś na stałe.

Pogląd, że tylko ludzie nieatrakcyjni szukają partnera przez internet dawno przestał już być aktualny. W sieci jest coraz więcej biznesmenów, ludzi wpływowych, zamożnych, pięknych kobiet i przystojnych mężczyzn, którzy nie mogą znaleźć drugiej połowy. Może za bardzo wybrzydzają, marudzą, szukają ideału, którego nie ma? „To złożona kwestia – mówi Katarzyna Kucewicz, mi przyszło do głowy, że czujemy się bardziej wartościowi niż kiedyś, mamy wyższa samoocenę i dlatego nasze wymagania rosną. Mam wielu pacjentów, którzy robią oszałamiające kariery, ale ich życie intymne kuleje bo poprzeczka jest za wysoko. Pojawia się dylemat: czekać na cud czy obniżyć wymagania.”

Znaczy to, że przy wyborze sposobu podrywu nie kieruje wstyd, lecz buta. Jesteśmy zbyt dobrzy, żeby zostać odrzuceni przez napotkaną na ulicy kobietę. To dlatego mężczyźni przestali już być szarmanccy i z bukietem Goździków zapraszać „do Bliklego”?  Czy wyjście do kawiarni czy na spacer a przede wszystkim zaproszenie kogoś w realnym życiu na kawę jest aż tak trudne? „Coraz trudniejsze, i to widzę u siebie w gabinecie. Ludziom ciężko jest przebywać ze sobą, słuchać siebie nawzajem, powoli i spokojnie delektować się wspólnymi chwilami, czy wspólnym milczeniem. Ale ja myślę, ze to nie tylko wina mężczyzn, ale i nasza, bo kobiety często w obawie przed odrzuceniem nie mówią wprost, że im zależy na tej randce „u Bliklego”. A przecież można np. rzucić takie zdanie „wiesz, nie ma dla mnie nic przyjemniejszego niż spacer po Agrykoli, większość facetów zareaguje poprawnie, serio:)”

Może i tak, ale dużo łatwiej jest ustawić interesujące nas kryteria, wiek, wzrost, kolor oczu, znak zodiaku, stan cywilny, wykształcenie. Nie zapominajmy o ludziach wstydliwych, z defektem np. jąkających się albo inwalidach. Zaznaczamy opcję „ze zdjęciem”, „zalogowany w przeciągu ostatnich… dni” i wyruszamy na łowy albo bez wychodzenia z domu, z kieliszkiem czerwonego wina i laptopem w dłoni randkujemy. Jest taniej, łatwiej i intymniej.

Z najnowszego badania przeprowadzonego przez portal Sympatia.pl wynika, że najważniejszymi kryteriami podczas szukania partnera są wiek, wygląd, miejsce zamieszkania oraz stan cywilny (wymieniane przez co najmniej 2/3 użytkowników).

Wśród   4 950 904 użytkowników[iv]. Najwięcej zalogowanych to osoby między 18 a 34 rokiem życia, większość z nich mieszka w dużych miastach i ma wykształcenie wyższe (aż 34%).  Czy to dziwi? Jaki jest współczesny singiel? „Nie dziwią mnie te statystyki. Sama widzę, że ludzie z małych miejscowości z niższym statusem społeczno-ekonomicznym szybciej się pobierają i maja dzieci. Wykształconych i dobrze zarabiającym brakuje czasu, ale i bliskości – sympatia jest na to odpowiedzią. Teraźniejszy singiel jest raczej kimś luksusowym, kto dobrze zarabia, skończył studia, realizuje swoje pasje i pragnienia, bywa Piotrusiem Panem. Cechy ma pewnie rożne, może dominować, ukierunkowany na siebie, egocentryczny. Singiel umie dbać o siebie a o innych musi się dopiero uczyć dbać (…).

Na szczęście współcześni single chcą się uczyć. Aż 71% użytkowników Sympatii zadeklarowało, że przynajmniej raz umówiło się na spotkanie z osobą poznaną przez serwis, a ponad połowa z nich zna też pary, których związek rozpoczął się w internecie.

Na przykładzie rozlicznych doświadczeń moich znajomych i przyjaciół. Po przeprowadzeniu wielu rozmów, czasem bardzo szczerych i otwartych wiem, że bardzo mało jest ludzi, którzy nigdy nie byli na żadnym serwisie randkowym i jeszcze mniej tych, którzy o tym nawet nie pomyśleli. Powszechność i skala cieszy bo niefizjologicznym jest być samemu a jak nie da się inaczej to chociaż przez internet. Coraz częściej jednak żyjemy z więcej niż jedna osobą na raz. Kontakty wirtualne możemy dowolnie nawiązywać i zrywać. Jeśli ktoś nam się nie spodoba zwyczajnie więcej się nie odzywamy. Zasoby internetu są przecież przeogromne, zawsze można poszukać kogoś lepszego, ładniejszego, wyższego, szczuplejszego. Nie podoba się kolor oczu? Nie taki samochód? Brzydko się uśmiecha? Za bardo lub za mało lubi dzieci? Wszystko może być pretekstem do szukania kogoś innego. Często prowadzimy rozmowy z kilkoma osobami na raz, przybiera to formę castingu. Kto pierwszy ten lepszy, jedna randka po drugiej , kilka randek tego samego dnia, dzwoniący w kółko telefon. To powoduje, że czujemy się potrzebni.

Ludzie pragnący miłości są czasem bardzo egoistyczni, nie zauważają że po drugiej stronie ekranu siedzi żywy człowiek, który ma uczucia, serce i emocje. Nikt z nas nie jest towarem. Nie traktujmy innych jak rzecz, którą wkładamy na chwile do koszyka a potem wymieniamy. Szukanie doskonałości powoduje tylko frustrację, bo ludzi doskonałych nie ma i tak samo jak my przebieramy tak przebierają i inni. „Iternet trochę odczłowiecza. Słowa na ekranie jawią  się często jako zbiór liter a nie czyichś uczuć. Może dać iluzje, że po drugiej stronie nikogo nie ma, że smutna emotikonka to tylko rysunek a nie czyjaś rozpacz. Nie umiemy kontaktować się często ze swoimi i z cudzymi emocjami, wyłączamy się, wychładzamy. Jak emocje są niewygodne to je zagłuszamy a nie rozprawiamy się z nimi, nie przeżywamy tylko odsuwamy je od siebie (…)”.

Jeden z moich znajomych spotkał kiedyś kobietę, która zawsze umawiała się na obiad. Generowało to wielkie oszczędności w jej domowym budżecie bo nigdy nie miała w zwyczaju płacić. Bywa też, że mężczyźni żerują na łatwowiernych damach. Mając kiepską sytuację materialną bazują na lepiej zarabiających kobietach, które zapraszają do swoich domów, gotują, piorą, wożą i czasem nawet ubierają swoich utrzymanków. Koleżanka umówiła się z mężczyzną, miał być wysokim brunetem, ponad 185 cm wzrostu, wysiadł niski, niespełna 173 cm. Kiedy sfrustrowana wygarnęła mu jego kłamstwo usłyszała, że „to przecież on może być miłością jej życia, że może na niego własne czekała”. Ona jednak nazwała go kłamcą i odjechała. „To kłamstwo bierze się właśnie z tego bycia produktem. Człowiek sam siebie i innych postrzega przedmiotowo jako rzecz, która musi mieścić się w ogólnym kanonie i być towarem powszechnie porządnym.” –komentuje Katarzyna Kucewicz.

Z drugiej strony jednak Portal wspolczesna.pl opublikował historię Moniki i Mirosława, którzy poznali się przez internet, ale przy pierwszym spotkaniu okazało się, że Monika przewyższa partnera o 5 cm. Więź zbudowana na bazie kontaktów wirtualnych była jednak na tyle silna, że pozwoliła im oswoić tę dysproporcję. „Uświadomiłam sobie, że dla 5 cm nie warto tracić kogoś cennego” – wyznaje Monika. – „Z różnicą wzrostu już się pogodziliśmy i w tej chwili jest ona dla nas powodem do żartów”. Gdyby znajomość zaczęła się w sposób bardziej tradycyjny, prawdopodobnie te dyskusyjne centymetry zepsułyby pierwsze wrażenie.[v]

Mamy więc na szali dwa poglądy i każdy prawdziwy, ten sam problem wzrostu a jakże odmienna reakcja.

Zupełna skrajność. Tu ktoś się pomylił o parę centymetrów i tu się pomylił. Nie chce dyskryminować koleżanki bo może dla niej wzrost jest barierą nie do przejścia ale jak widać dla niektórych przestaje być rzeczą nadrzędną. Randkowanie jest dla jednych sposobem na znalezienie miłości, dla innych przystankiem a dla jeszcze innej grupy sposobem na życie. Trudno jest czasem zakończyć swoją przygodę z wirtualnym światem, ten świat uzależnia. Udowadniamy sobie samemu męskość, kobiecość, łatwiej wierzymy w swoje siły, przekonujemy się o swojej atrakcyjności, leczymy kompleksy. Niektórzy kreują swój obraz w oczach innych, grają, udają i sami w ten sposób udowadniają sobie coś. Niektórzy uczą się na innych, są tacy, którzy uciekają przed przeszłością, szukają pocieszenia w ramionach innego.

„Współczesne portale randkowe – w opinii ich użytkowników – to bezpieczne i nowoczesne miejsca, dzięki którym, przy odpowiednim zaangażowaniu, można bardzo szybko poznać wielu ciekawych ludzi. (…) odpowiadają na potrzeby osób, które żyją intensywnie i cenią sobie możliwość korzystania z portali (…)” – dodaje Ewa Sapieja, ekspert portalu Sympatia.pl.

Serwisy randkowe są wynikiem czasów, niczym złym, niczym co by było powodem do wstydu. Zalogowani szukają nowych kontaktów, ale są i tacy, którzy naprawdę chcą być szczęśliwi. Da się tu znaleźć miłość, to miejsce jak każde inne, jak ulica w mieście, jak metro, jak kawiarnia. Póki internet nie jest dla nas targiem, póki liczymy się z tym, że po drugiej stronie siedzi żywy człowiek i póki szanujemy jego uczucia nie jesteśmy jedynie marketowym klientem.

10 lecie największego portalu randkowego w kraju pokazuje, że wciąż jest zapotrzebowanie na  tego typu komunikację, ja sądzę że prędko się to nie zmieni.

Specjalne podziękowania dla :

Właścicielki gabinetu L’atelier des psychologu es Kucewicz&Piotrowicz, ul. Rozbrat 34/36 lok.53 00-429 Warszawa Katarzyny Kucewicz za inne, profesjonalne spojrzenie na problem

oraz

Pani Ewy Sapiej, Managera ds. PR Sympatia.pl za udostępnienie najnowszych informacji i statystyk


[i] Badanie CAWI przeprowadzone w dn. 23.07-10.08.2012 r. na reprezentatywnej próbie użytkowników portalu randkowego Sympatia.pl (N = 5189). Udostępnione dzięki uprzejmości Pani Ewy Sapiej, Menagera ds. PR sympatia.pl; pochodzą z artykułu „Samotni z wyboru, konieczności czy poszukujący miłości? Portret singla.”

[ii] Analizę wykonano na podstawie ponad 1 234 materiałów internetowych dostarczonych przez Instytut Monitorowania Mediów, w których pojawiły się frazy: „poznaliśmy się w internecie”/”poznaliśmy się przez internet”/”poznaliśmy się w sieci”. Raport obejmuje materiały od 1 stycznia 2010 do 31 sierpnia 2012 r. Raport otrzymany dzięki uprzejmości Pani Ewy Sapiej, Menagera ds. PR sympatia.pl

[iii] Badanie Megapanel PBI/Gemius, 2009 – 2012 r. Raport otrzymany dzięki uprzejmości Pani Ewy Sapiej, Menagera ds. PR sympatia.pl

[iv] Informacja na dzień 29-10-2012, pochodzi ze strony www,sympatia.onet.pl

[v] Informacja prasowa z 1-10-2012 „Przez internet – tak coraz częściej zaczyna się miłość”

 

W tekście użyto i cytowano informacje prasowe : „Samotni z wyboru, konieczności czy poszukujący miłości? Portret singla.”, „Randki online – wczoraj, dziś i jutro”i „Przez internet – tak coraz częściej zaczyna się miłość„ dostarczone przez Sympatia.pl

 

Dodaj komentarz

Featuring Recent Posts WordPress Widget development by YD