Kobiecość zaakceptowana
Zaakceptować ograniczenia wynikające z bycia kobietą może być trudno. Dla niejednej tak samo uciążliwe jest obcowanie z kobiecym wnętrzem – z samą sobą.
Pokazuje to przykład kobiet nie zważających na to, że w trakcie miesiączkowania chcąc nie chcąc będą miały mniej siły, a ich koncentracja może być pogorszona. Nie planują one swego życia podług naturalnych cyklów i nie rezerwują sobie więcej czasu na relaks w określonych dniach miesiąca. Kobiety nieraz boją się własnej kobiecości. Strach generują już właściwości ich ciała.
Kobieta może się też bardzo obawiać swoich emocji. Gdy dostrzega, że nie zawsze nad wszystkim zapanuje, gdy czuje się bardziej niż ktoś inny zagubiona w danej sprawie lub kiedy chce uciec i od czegoś odpocząć, a jest to niemożliwe – obarcza się poczuciem winy i tworzy negatywny obraz samej siebie.
Tymczasem i ciało – ciało kobiety, i jej emocje – emocje kobiece nie zasługują na to, by je lekceważyć i uważać za błędy w sztuce stwórczej. I kobiety, i mężczyźni zmagają się często z presją otoczenia i z batami dawanymi im przez własne psychiczne fobie i obsesje. O wiele lepiej patrzeć na świat kobiecy i świat męski jako na dwa różniące się, a jednocześnie uzupełniające się fizycznie i emocjonalnie światy. To, że dla siebie nawzajem są one skomplikowane i nieraz niezrozumiałe, warto w punkcie wyjścia uczynić fascynującym, frapującym, ponętnym cudem.