Czy udajemy w święta?
Święta to czas przebaczenia, pojednania i wzajemnego porozumienia. Jednak tak nam nakazuje tradycja. A co nam mówi nasze gołębie serce? Jak to widzi nasz racjonalny rozum? Otóż podświadomie unikamy sporów i kłótni, mimo iż w sercu naszym tkwi ogromna rana. Nasza pamięć jest bowiem niezawodna jeżeli chodzi o przechowywanie złych wspomnień. Więc udawanie jest raczej poprawne politycznie i dzięki temu zachowujemy pozory szczęścia i miłości.
Zawsze chcemy naiwnie jak dziecko, żeby w Wigilię i Boże Narodzenie wszystko było na tip-top, jak w filmie. Nie umiemy odpuścić swojej bajkowej wizji, ma być tak, a nie inaczej, i już. Jednak zwykle działam pod presją czasu. Zawsze dochodzi więc do kłótni i prawie odwołujemy święta. Potem na szczęście szczęśliwi, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, zasiadamy do wigilijnego stołu, ale jesteśmy tak umęczeni, że nie dotrwamy nawet do Pasterki, a spodziewane prezenty nie cieszą tak jak powinny. Przeważająca liczba rodaków Święta Bożego Narodzenia przygotowuje tradycyjnie we własnych domach. Przystrojone świątecznymi ozdobami przestrzenie własnego „M” tchną wtedy żywą, radosną atmosferą napawając nas tym samym chęcią do jeszcze wznioślejszego obchodzenia tych, najpopularniejszych chyba w trakcie całego roku kalendarzowego. Do domu możemy więc zaprosić wspomnianych bliskich, ale również przyjaciół czy nawet dalszych znajomych. Lecz często postępujemy tak z obowiązku, a przecież powinien być to bezwarunkowy odruch serca.