McJob, czyli pracuj dużo za małe pieniądze
Tysiące młodych ludzi kończących szkołę średnią lub studia podejmuje pracę. Często jednak nie jest to praca zgodna z ich kwalifikacjami; wręcz przeciwnie – mają oni świadomość, że kończenie studiów lub zdobywanie tytułu zawodowego minęło się z sensem, bo i tak do pracy którą wykonują specjalnych kwalifikacji mieć nie trzeba.
Trudno się dziwić wyborowi młodych, którzy gdzieś pracować przecież muszą. Nawet za marne pieniądze. Próby znalezienia pracy w zawodzie kończą się fiaskiem, głównie ze względu na brak doświadczenia, więc młodzi lądują w sklepach sieciowych, barach szybkiej obsługi, sieciach fastfoodowych oraz w charakterze kolporterów gazet i ulotek. W takich firmach miejsc pracy jest dużo (i samej pracy też), natomiast traci na tym pracownik – nie oczekuje się od niego specjalnych kwalifikacji, ale też nie dostaje zbyt dużo za swoją pracę: umowy śmieciowe, niskie zarobki, długi czas pracy, rotacja pracowników i brak życzliwego podejścia to codzienność w tego rodzaju pracy. Trzeba się też dużo nastać i nadźwigać. Miesięczna płaca za pracę tego rodzaju wynosi zwykle nie więcej niż 1000-1200 zł.
Większość z osób zasilających szeregi tego rodzaju miejsc to studenci i uczniowie liceów. Czy można im się dziwić, że wybierają taką pracę? Raczej nie. Wręcz przeciwnie; cieszą się, że mają jakiekolwiek zajęcie, porównując się z kolegami, którzy podobnego szczęścia nie mają. Nawet jeśli mają poczucie lat zmarnowanych na studia, to idąc do pracy w sieciówkach udowadniają, że chcą pracować, nie są leniwi, a wręcz przeciwnie – pokorni, pracowici, zaradni. Takich osób potrzebuje dziś rynek pracy i zmieniająca się rzeczywistość ekonomiczna. I to oni, mimo że zaczynali od zera, będą mieli w przyszłości szanse na znalezienie lepszego zajęcia bądź otrzymanie lepszej posady. Choć udaje się to niewielu, to jednak firmy działające jako wielkie sieci gastronomiczne lub handlowe oferują możliwość awansu zawodowego i zdobycie cennego doświadczenia.