W fast foodzie się nie najesz
Jestem głodną wegetarianką próbującą zjeść coś w sieci fast-food
Godzina 16:30 wchodzę głodna do jednego z komercyjnych barów szybkiej obsługi. Nie jestem zbyt dumna z siebie bo wiem że zwierzęta giną tu masowo i dokładam swoją cegiełkę do tego maratonu. Nie mam jednak wyboru – umieram z głodu a najbliższa restauracja z jedzeniem „na szybko” oddalona jest o 5 km. „Cheeseburgera bez mięsa poproszę” – obsługa patrzy na mnie dziwnie i zaczyna powoli śmiać się pod nosem. „Ale jak to bez mięsa? Chce pani w serwetkę zawinąć? Na potem?” Lawina pytań i ja powoli zaczynam się uśmiechać. Dla mnie to standard, odpowiadam spokojnie, że nie, ze jestem głodną wegetarianką próbującą zjeść coś w sieci fast food. Dostaje z politowaniem moją kanapkę i mogę z opuszczoną głową i uczuciem przegranej wyjść z restauracji. Marzy mi się wegetariański fast food, coś w stylu wchodzisz i zamawiasz sojowego burgera. I nikt nie patrzy na Ciebie dziwnie. Dlaczego nie jedzenie mięsa dla nas jest jeszcze czymś dziwnym? Przecież promuje się zdrowy tryb życia, bieganie, ruch i dobre odżywianie. Może źle trafiłam, no bo jak w barze szybkiej obsługi zjeść coś zdrowego?