Łzy Dionizosa
Jeśli wznieść toast – za zdrowie miłości – to winem. Najlepiej czerwonym. Już sam kolor kojarzy się erotycznie.
Alkohol, a więc i wino sprawia, że odprężamy się, intensywniej odczuwamy smak, dotyk, zapach. Ułatwia to nam rozmowę. Zapominamy na chwilę o troskach i kłopotach. Dlatego wino jest afrodyzjakiem od niepamiętnych czasów. Spontaniczność dodaje nam fantazji i śmielej pragniemy zdobywać nowe doświadczenia. Zapominamy wtedy o wstydzie, o naszych niedoskonałościach w urodzie i figurze.
Mitologia grecka podaje, że Dionizos to bóg wina i winorośli, a jednocześnie płodności. Na jego cześć odprawiano rytuały, rodzaj karnawału, podczas którego królowa tego święta łączyła się cieleśnie z mężczyzną, który na ten czas „zastępował” boga. Był to symboliczny akt kultu płodności i odrodzenia się wiosny. Wino i seks to od wieków nierozłączna para. I nie szkodzi to ani seksowi, ani trunkowi. Oczywiście, jeżeli używane są w rozsądnych ilościach.
Lampka wina wiedzie od uśmiechu do grzechu, a butelka jest za wielka. Nawet na wielką namiętność.