Na termometrze plus trzydzieści, na skórze oparzenia
Ostrożnie z kąpielami słonecznymi. Czasem krem z UV nie pomoże, jeśli przyśniemy na leżaku.
Nie jest to przyjemne, gdy skóra piekąca i czerwona. Nawet rozebranie się nie przynosi ulgi. Można pobiec do apteki, albo lepiej poprosić kogoś zaprzyjaźnionego żeby poszedł, na pewno mają różne specyfiki na słoneczne oparzenia. Ale można też spróbować domowymi sposobami. Śmietana jest prawie w każdej lodówce. Wystarczy posmarować spieczone miejsce i zostawić na kilkanaście minut. Potem zmyć i odczuć ulgę. Zielony ogórek (w plasterkach) położony na piekące miejsce złagodzi nasze przykre doznania. Jeszcze lepiej gdy jest namoczony w maślance, takiej zimnej, z lodówki, przez około 10 – 15 minut. Jak nasiąknie obłożyć plasterkami spieczenia na kilka minut i po sprawie. Pomocna jest zimna miętowa herbata. Nawilżamy nią swędzące, zaczerwienione od słońca miejsca. Jeśli chcemy ochłodzić całe ciało, wchodzimy do wanny wypełnionej chłodną wodą z dodatkiem dwóch szklanek octu. Ból i swędzenie, jak ręką odjął!
A najlepszy sposób na oparzenia słoneczne – nie spiekać się!