Uroda – rzecz gustu
Uroda kojarzy się prawie zawsze z wyglądem zewnętrznym. I nie musi to być oszałamiająca figura, piękne rysy twarzy. Czasem, miły wygląd osoby przeciętnej, nie rzucającej się specjalnie w oczy, zwróci naszą uwagę.
Jak twierdzi mój przyjaciel, wszystkie oficjalne definicje urody to tylko słowa, nic więcej. Uroda, to rzecz gustu. A z gustami podobno się nie dyskutuje. Każdemu może podobać się co innego. I nie tylko wygląd zewnętrzny jest ważny, wnętrze odgrywa tu także swoją rolę. Dopiero piękno postrzegane całościowo, oddaje w pełni wszystkie wartości wdzięku. Zgadzam się z nim całkowicie. Bo, co to za atrakcyjność, jak charakter paskudny.
Nie znaczy to, że nie trzeba dbać o siebie. O fryzurę, dłonie, paznokcie. I nie należy bezceremonialnie krytykować preferencji innych. Szczególnie względem figury. Nie tylko o kobiecej powierzchowności mowa, mężczyźni też podlegają ocenie swojej prezencji. Mniej ciała, czy więcej, to jest uzależnione od upodobań. Byle nie przesadzić, z tym więcej, bo to może być ze szkodą dla zdrowia. Barokowa puszystość pań nadal znajduje swoich wielbicieli, otyłość niekoniecznie, tak jak wyrafinowana szczupłość, obie skrajności nie są już w modzie.
A włosy? Uważa się, że mężczyzna z łysinką jest bardziej atrakcyjny od długowłosego. U kobiet zwykle bujne włosy są oznaką pełnej kobiecości. Tu także nie ma reguły. I zdania mogą być odwrotne. A kolor nie ma zupełnie znaczenia. Każdy preferuje inny, albo nie zwraca na niego specjalnej uwagi. Najważniejsza jest aura jaką roztaczamy wokół siebie. Uroda postrzegana przez pryzmat ciepła i uśmiechu płynącego z naszego, niekoniecznie idealnego ciała, więcej zachwyca, niż ideał połączony ze zgryźliwością. Czasem, zamiast starać się za wszelką cenę eksponować swoją krasę, która jest i tak sprawą gustu, może należałoby się postarać wyeksponować swoją serdeczność. Milej przytulic się do brzydkiego, ale ciepłego serca, niż do pięknego, ale zimnego posągu.
Chociaż to także rzecz gustu!