Coco Chanel – wielka indywidualistka


(fot. joshuakennon.com)

(fot. joshuakennon.com)

„Dążenie do indywidualności niesie za sobą pewne korzyści. Ponieważ „chodzenie własnymi ścieżkami” wiąże się z podjęciem ryzyka i może czasem skończyć się niepowodzeniem, pragnienie wyjątkowości uczy nas pewności i wiary we własne siły”czytamy w artykule napisanym przez Hansa-Petera Erba i Susanny Gebert.

Nastąpiły takie czas, w których społeczeństwo klasyfikujemy na „normalnych” i „innych”. W każdej z tych grup występują jeszcze wewnętrzne podziały. Skupmy się może na pojęciu indywidualizmu. Kiedy następuje moment, w którym przetwarzamy się z gąsienicy w motyla, tym samym zaliczamy się do grupy drugiej? Kiedy możemy o sobie powiedzieć, że odchodzimy od przyjętych standardów, a płyniemy na statku nieprzewidywalności? Czy w dzisiejszych czasach łatwo zamknąć człowieka w pudełku z czekoladkami, w którym każda smakuje tak samo? Według przeprowadzonych badań, osoba, która zalicza się do indywidualistów charakteryzuje się takimi cechami jak: ekstrawersja, otwartość na doświadczenia oraz niski poziom neurotyczności, czyli zadowolenie z siebie i otaczającego świata. Wtedy też, chętnie nawiązujemy kontakty z innymi ludźmi, jesteśmy towarzyscy, aktywni i optymistycznie nastawieni do życia.

Właśnie, ta cała „inność”. Jak ona wygląda teraz? Osoba, która ma kolorową fryzurę i kontrowersyjne ubranie, zalicza się do indywidualistów?  Pewnie, że tak. Pod warunkiem, że oprócz wyróżniającego obrazu, który rzuca nam się w oczy, kryje się coś więcej. Indywidualizm „odnosi się również do oryginalności w myśleniu oraz chęci wcielania w życie nowych pomysłów i rozwiązań”. Dla mnie prawdziwą rewolucjonistką jest Coco Chanel i to właśnie jej chciałabym poświecić ten artykuł.

„Moda – to, co dziś ładne, ale za kilka lat będzie brzydkie. Sztuka – to, co dziś brzydkie, ale za kilka lat będzie ładne” – słynne słowa projektantki, która dokonała przemiany w postrzeganiu mody przeze mnie. Coco Chanel tworzyła sztukę! Jej wizja, do dnia dzisiejszego, odnajduje odzwierciedlenie w projektach, chociaż wcześniej spotykała się z brakiem aprobaty. To właśnie ona dokonała rewolucji, nie bała się i dążyła do urzeczywistnienia swoich pomysłów. Oczywiście, wszystko nie było kolorowe od samego początku. Musiała walczyć o swoje marzenia. Zaczynała jako piosenkarka w kawiarniach Moulins i Vichy. Chociaż głosu nie miała pięknego, zyskiwała swoim temperamentem. W jej programach artystycznych często pojawiała się piosenka „Gdzie jest Coco?” i właśnie ten utwór doprowadził do przyjęcia przez nią słynnego pseudonimu COCO CHANEL.

Kobieta, mająca na swoim koncie wiele romansów, zamieszkała z Étienne Balsan. Mężczyzna, który darzył ją głębokim uczuciem, niestety nie odwzajemnionym, miał wielki wpływ na Coco. Dzięki niemu, młoda dziewczyna wyrwała się ze świata biedy. Nagle znalazła się w pięknej posiadłości, a tym samym zaczęła doświadczać tych wszystkich luksusów, których wcześniej nie mogła. Szara rzeczywistość, która towarzyszyła jej będąc dzieckiem, zamieniła się w bajkowy świat. Coco nie musiała się niczym przejmować, służba wykonywała jej wszystkie zachcianki. Miała bardzo dużo wolnego czasu, który poświęcała czytaniu. Aczkolwiek od życia oczekiwała czegoś więcej. To właśnie jazda konna miała wpływ na wykonanie pierwszego kroku ku zmianom. Jej kochanek dużą uwagę skupiał na tej dziedzinie sportu, ponieważ wśród arystokracji była bardzo popularna. Jednak, Coco nie chciała być jak inne kobiety. Udała się do krawca aby zaprojektował dla niej bryczesy. Społeczeństwo przyzwyczajone do kobiet w sukniach, sceptycznie odbierało wybryk Coco Chanel. Jako, że była indywidualistką, nie przejmowała się szyderczymi słowami, kierowanymi  w jej stronę. W czasie pobytu w  zamku Royallieu w departamencie Oise rewolucjonistka nie zaprzestała na jednej zmianie. Chciała więcej, pragnęła więcej. Dlatego też zaczęła działać. Postanowiła otworzyć sklep z kapeluszami. Po długich negocjacjach z Étienne, udało się. Pierwszy butik powstał w Paryżu przy bulwarze Malesherbes 160. Zainteresowanie było wielkie wśród arystokratek, a fenomenalne projekty Coco z biegiem czasu zyskiwały coraz więcej klientów.

Chociaż Coco dużo zawdzięczała zamożnemu kochankowi, jednak miłością go nie darzyła. Po zakończeniu bajki, nastał czas na nowy rozdział u boku „drugiej połówki jabłka”.  Arthur Capela, tak nazywał się człowiek, w którym projektantka zakochała się po uszy. Dla niej, nie był to tylko następny kochanek, ale również był „ojcem, bratem, rodziną”. Dlaczego właśnie on? Duży wpływ wywarło zainteresowanie Arthura pasją Coco. Oczywiście, związek to jeden wielki kompromis. Także i w tym dochodziło do kłótni. Rozmowa, która najbardziej utrwaliła się we wspomnieniach Gabrielle, dotyczyła jej butiku z kapeluszami. Wtedy też dowiedziała się, że Arthur wpłaca do banku pieniądze, które później ta wypłaca. Był to dla niej przełom. Nie przypuszczała, że jej projekty nie przyniosły jej takiego sukcesu, na jaki liczyła. Ale nasza Coco nie zamierzała się poddać. Podkręciła śrubki i ruszyła dalej walczyć o swoje marzenia.

Czasami doświadczamy bólu, który jest tak silny i rozległy, który utrudnia nam normalne funkcjonowanie. Cierpienie, z którym nie potrafimy walczyć, a tym samym pochłaniamy się w czynności, które wcześniej nie miały miejsca w naszej świadomości. Tak stało się z naszą główną bohaterką. Strata bliskiej osoby doprowadziła do licznych romansów. Czy takie życie było lekiem dla Coco? Czy w ten sposób zapełniała swoją pustkę? Możliwe, że tak. Znajomość, która mnie najbardziej zainteresowała, była z Igorem Strawińkim, słynnym rosyjskim kompozytorem. W czasie tego romansu, mężczyzna skończył swój największy utwór „Symfonia na instrumenty dęte”. Możliwe, że dzięki Coco Chanel. Możliwe, że to ona była dla niego inspiracją.

Gabielle nie tylko w ramionach mężczyzn szukała pocieszenia, na jej długiej liście romansów, znajdziemy też znajomość z Antoinette d’Harcourt, a także pisarką Jacqueline Susann. Jednak ten fakt nie zalicza się do najbardziej kontrowersyjnych. Jest nim romans z  Hansem Güntherem. Do tej pory nie wiemy czy rzeczywiście był on szpiegiem, a tym samym czy wciągnął Coco w ten niebezpieczny zawód. W książce „Sleeping with the Enemy” wynika, że tak, miała numer F-7124 i kryptonim „Westminster”. Ile w tym prawdy, a ile fałszu? Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.

W dniu jej śmierci przechodziła przez plac Zgody, to właśnie tam miała miejsce jedna z kłótni  z Arthurem. Po mimo upływu czasu, nadal o nim pamiętała, a miłość do niego była równie silna co na początku. Pozdrowiła księżyc i udała się do swojego apartamentu, w którym po kilku godzinach zmarła. Ostatnie wydarzenie było równie magiczne co jej całe życie. Próbowałam przeanalizować jej ostatnie słowa. Co miała na myśli wypowiadając je? Dlaczego akurat księżyc?

„Coco Chanel urodziła się, rozumiejąc kobiety z epoki, która miała dopiero nadejść”. Przez całe swoje życie nie bała się wychodzić przed szereg, być nietuzinkowa. Wiele zawdzięczamy jej w świecie mody, przede wszystkim „małą czarną”. Dla mnie Coco jest wzorem do naśladowania. Nauczyła mnie, że warto walczyć o swoje marzenia, nie zważając na opinie społeczeństwa.

Niech ona was zainspiruje do działania.

Dodaj komentarz

Featuring Recent Posts WordPress Widget development by YD