Czy miłość ci wszystko wybaczy?
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy i wszystko przetrzyma. To ona nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości i…nie istnieje.
Tych dobrych się nie kocha…
Dziś nie kocha się dobrych kobiet czy mężczyzn, bo najlepiej jest kochać cierpiętniczo i bez wzajemności. Należy dzielnie znosić wszelkie ciosy i upokorzenia, bo w miłość, która powinna wybaczyć wszystko wpisane jest cierpienie. I to jest prawda pod warunkiem, że zostają zachowane proporcje pomiędzy ilością tych dobrych i tych gorszych chwil, pomiędzy radością, a smutkiem, szczęściem i jego brakiem. Miłość, która najczęściej przynosi nam ból i cierpienie, w którymś momencie przestaje być miłością. A może nigdy nią nie była?
Wychowani na romantycznej ideologii wierzymy, że prawdziwa miłość powinna wszystkiemu wierzyć, wszystko znosić i we wszystkim pokładać nadzieję. Tak przedstawia ją święty Paweł w Liście do Koryntian. Niekiedy na tyle boimy się samotności, że próbujemy „leczyć” ją kimkolwiek u swego boku. W kolorowych pismach wiele jest rad mówiących, jak zainteresować sobą mężczyznę, jak go przy sobie zatrzymać, a potem zaciągnąć do ołtarza. Panowie z przeznaczonych dla nich magazynów również mogą dowiedzieć się, jak zrobić wrażenie na kobiecie i skutecznie zawrócić jej w głowie. Wydawać się może, że zwłaszcza kobiety mają niesamowitą zdolność wybierania niewłaściwych mężczyzn, mężczyzn z gatunku tych, którzy mają być dla nich wyzwaniem, a stają się (raczej wcześniej niż później) źródłem cierpienia. Spory i kłótnie są wprawdzie nieodłącznym elementem relacji międzyludzkich, związek nie może być jednak wiecznym polem walki.
Cierpię, więc kocham…
Cierpimy często na własne życzenie. Po pierwsze, zakochując się nie w żywym człowieku, a w swoim wyobrażeniu o nim, po drugie kochając za bardzo. Zbyt duże oczekiwania skutkują najczęściej dość bolesnym rozczarowaniem. Nie bez powodu mówi się, że miłość jest ślepa, że nie daje rozumu głupcom, lecz i najmądrzejszym potrafi go odebrać. To właśnie ona sprawia, że patrzymy na świat i przyszłego wybranka przez różowe okulary i z uporem maniaka tłumaczymy chamstwo buntowniczą naturą, brak manier i wybuchowy charakter męskością, a egoizm jawi nam się, jako wyraz stanowczości i posiadania określonych przekonań. To nic, że partnera nie interesują twoje potrzeby, bo po ślubie to na pewno się zmieni. Nieważne jest także i to, że zawsze to ty musisz mu ustępować, bo przecież znając go najlepiej wiesz, że to w gruncie rzeczy wspaniały facet, chociaż czasem zachowuje się jak ostatni kretyn. Wymaga od ciebie więcej niż sam daje? Tu również nie ma się, czym przejmować, wszak z czasem odpłaci ci miłością za miłość. Traktuje cię jak nieposłuszną i niewystarczająco kompetentną pracownicę? Nie powinnaś na to narzekać, wszak zawsze chciałaś mieć mężczyznę z charakterem, który czasem walnie pięścią w stół i powie, że ma być tak, jak on chce.
Kobiety wierzą, że jeśli tylko będą kochały wystarczająco mocno, to ich wybranek z chama i gbura stanie się romantycznym i wrażliwych człowiekiem. Pomijając już to, że nikogo nie można zmienić wbrew jego woli, a i sam mężczyzna ma pełne prawo myśleć, że kochamy go za to, jaki jest, a nie za to, jaki dopiero się stanie, to od drugiego człowieka oczekiwać można tyle i tylko tyle, ile może nam ofiarować. Oznacza to, iż romantyzmu należy spodziewać się po kimś z natury romantycznym, miłosnych wyznań i słodkich słów możemy oczekiwać od osobnika wygadanego i uczuciowego, rozmów o uczuciach od wrażliwca, czułość dostaniemy od czułego, a miłość od kogoś, kto potrafi kochać. Upodobanie do tzw. złych chłopców to najlepsza recepta na zbudowanie toksycznego związku, w którym chcąc uniknąć bolesnych kłótni z ukochanym stopniowo rezygnować będziemy z siebie i swoich potrzeb. Mężczyzna, którego kobieta przyzwyczai do tego, że zawsze mu ulega, takiej właśnie uległości będzie od niej oczekiwał. Kobieta, która weźmie na swoje barki wszystkie obowiązki, skaże się na robienie wszystkiego.
Związek to sztuka kompromisu, ale ta skłonność do ustępstw, do stawiania wyżej od swoich racji uczuć ukochanej osoby musi dotyczyć obu stron. Miłości nie można wprawdzie rozpatrywać w czysto ekonomicznych kategoriach, lecz mimo to powinna istnieć pewna równowaga pomiędzy tym, co wkładamy w daną relację, a tym, co w niej otrzymujemy. Jeśli nasz związek sprawia, że czujemy się mało wartościowe i wiecznie niewystarczająco dobre dla partnera, to sygnał, że należy zmienić nie tyle (po raz kolejny) siebie, co drugą połówkę.
Miłość nie może być niewolą
Miłość nie wszystko wybaczy. Wybaczy wiele, ale ludzka wytrzymałość ma swoje granice. Miłości nie powinno się testować, czy poddawać próbom, bo jak napisałaby nieżyjąca już Szymborska „nie o to tutaj chodzi”. Ostatnio obserwuję zadziwiający brak równowagi w związkach. Fajne i wartościowe dziewczyny wiążą się z delikatnie mówiąc nieciekawymi facetami, a porządni mężczyźni wchodzą w związki z kobietami, które do pięt im nie dorastają. To jest oczywiście dość powierzchowna obserwacja, bo wiele jest powodów, dla których ludzie łączą się w pary, niemniej jednak jest to zauważalna tendencja. Czy to głupota? Uczuciowy masochizm? Przekonanie, że nie zasługujemy na nikogo lepszego? A może dowód na to, że miłość jest ślepa?
Wydaje się, że miłość nie może mieć miary, a jednak uważam, że można kochać zbyt mocno. Miłość nie powinna być początkiem i końcem wszystkiego. Nie można budować swojego świata na jednej osobie, niezależnie od tego czy jest to nasz przyjaciel, mąż, partner czy kochanek. Związek nie oznacza rezygnacji z siebie. Ta zależność jest dość prosta: im bardziej rezygnujemy na rzecz tej drugiej osoby ze swoich pasji, zainteresowań, ze wszystkich tych rzeczy, które robiliśmy przed związkiem, tym bardziej chcemy ten uzyskany czas spędzać właśnie z nią. Nie jest to problemem, gdy nasza druga połówka ma takie same poglądy. Gorzej, gdy kochając nie czyni ze związku jedynej „rzeczy”, której poświęca czas, bo tu może pojawić się konflikt potrzeb i interesów. Ludzie potrzebują wzajemności i jeśli poświęcają się w imię miłości, to prędzej czy później zaczną oczekiwać, że zostanie im to wynagrodzone. Co więcej, życie tylko związkiem jest dość ryzykowne, istnieje bowiem uzasadniona obawa, że jeśli nawiązana przez nas relacja nie okaże się tą na całe życie, to po jej zakończeniu możemy nie mieć już do czego i do kogo wracać.
Należy również powiedzieć, że kochać to nie zamknąć w złotej klatce ukochaną osobę i nieustannie ją kontrolować, lecz ufać na tyle, by pozwolić jej mieć własne życie i tylko swoje sprawy. Związek nie czyni z dwojga ludzi jednego organizmu, który ma takie same pragnienia i oczekiwania. Każdy człowiek potrzebuje określonej dozy prywatności i wolności. Ciągłe przebywanie z drugą połówką, miłosne deklaracje składane bez ustanku i wieczne upewnianie się czy ze związkiem na pewno nie dzieje się nic złego może sprawić, że ta druga osoba poczuje się nami zwyczajnie zmęczona. A stąd już tylko krok do ucieczki od chcącego wszystko robić razem partnera. Nadmiar miłości jest równie niebezpieczny, co jej brak, gdyż tak jeden, jak i drugi może skutkować rozpadem relacji.
W miłości logiki nie uświadczysz
Sama miłość nie jest czymś danym raz na zawsze. Związek to coś więcej niż to, że pozwolimy się kochać tej drugiej osobie. Miłość to praca, to wspólne budowanie czegoś pięknego. Miłość to cierpliwość, wyrozumiałość i… pokora. Tylko człowiek pokorny umie powiedzieć „przepraszam”, przyznać, że się mylił i uznać fakt, że istnieją inne poglądy i punkty widzenia niż te, które sam wyznaje. Miłość jest prezentem, który straci swój blask, jeśli przestaniemy się o niego troszczyć.
Z miłością jest jak z piaskiem. Jeśli zaciśniesz pięść, piasek przesypie Ci się między palcami, jeśli zostawisz dłoń otwartą –zostanie.
I wreszcie: to, że ktoś kocha nas inaczej niż tego oczekujemy, niż sobie wyobrażaliśmy czy wymarzyliśmy nie oznacza, że nie kocha nas całym sercem.
Kochajmy. Ceńmy miłość i tych, którzy nas kochają, pamiętając, że dają nam to, co najcenniejsze: samych siebie.