Walka z wrogiem
Nawet 30% społeczeństwa zmaga się z wirusem opryszczki. Nie zdając sobie sprawy z jego posiadania, żyją dalej. Aczkolwiek musimy być czujni, nawet drobne czynniki mogą doprowadzić do jego uaktywnienia.
Na początku zaczyna się niewinne, osoba nie zdaje sobie sprawy, że jest nosicielem wirusa. Herpes simplex, bo tak określany jest w medycynie, zasiedla się w naszym układzie nerwowym. Przede wszystkim w okolicach czaszki lub kręgosłupa. Łatwo go pobudzić do działania, a wtedy zaczyna się walka. Zmagania, które nie zawsze są przyjemne i nie zawsze kończą się sukcesem.
No właśnie, jakie warunki sprzyjają wystąpieniu choroby? Przede wszystkim spadek odporności. Teraz, w okresie zimowym, powinnyśmy najbardziej uważać, ponieważ nawet zwykłe przeziębienie może okazać się idealnym czynnikiem dla rozwoju wirusa. Dlatego też, powinnyśmy pamiętać o ciepłym szaliku czy witaminach. Jednak, niektóre leki mają negatywny wpływ. Chodzi o glikokortykosterydy, które najczęściej stosowane są w chorobach ogólnych.
W dzisiejszym świecie ludzie żyją w stresie, a zmęczenie ich nie opuszcza. Jednak to właśnie te czynniki mogą doprowadzić do wystąpienia opryszczki na wargach. Wtedy nasz organizm nie funkcjonuje poprawnie, więc jest to idealny stan dla uaktywnienia się wirusa. Nawet wtedy gdy tracimy niezbędne jony i składniki odżywcze podczas zatrucia pokarmowego, mogą powodować pojawienie się opryszczki. Wnioski? Herpes simplex wykorzysta każdą naszą słabość. Przykładem może być nawet okres menstruacji, w której występują drobne wahania stanu organizmu. Jest jeszcze jeden czynnik, który jest tak bardzo uwielbiany. Słońce. To właśnie promienie UV sprzyjają wirusowi, przez jego działania drażniące na skórę.
Sposobów na walkę z opryszczką jest wiele. Na rynku możemy spotkać się z dużą ilością produktów zwalczających wirus, zaczynając od kremów, a kończąc na plastrach. Przede wszystkim polecam te łatwo dostępne, czyli bez recepty. M.in. Zovirax, Vratizolin, Herpex. Zawierają one acyklowir, który zawiera substancję przeciwwirusową, która blokuje jeden z enzymów wytwarzanych przez HSV-1. Występują również maści zawierające dokonazolem, który odpowiedzialny jest za skrócenie czasu choroby i łagodzenie objawów z nią związanych. Co do plastrów, moim faworytem jest firma Compeed. Plastry wytwarzają środowisko do szybkiego gojenia, a do tego ograniczają przenoszenie wirusa, tym samym są niewidoczne i śmiało możemy pomalować szminką nasze usta. Oczywiście każda z nas wolałaby ominąć tą fazę walki. Jeśli nie chcesz doprowadzić do uaktywnienia się wirusa, powinnaś zażywać olej z wątroby rekina lub wyciąg z jeżówki. Oczywiście witaminy i żywność bogata w składniki odżywcze są na pierwszym miejscu.
Jednak nie musimy od razu biec do apteki i wykupywać połowy asortymentu. Możemy zainwestować swój czas na domowe sposoby walki z wirusem. Wystarczy nam nasza lodówka. A co dokładnie? Cebula, to właśnie ona ma właściwości antybakteryjne i antywirusowe. Czosnek, na szczęście nie musimy go jeść, ale przykładanie go na chore miejsce skróci czas choroby. Teraz zajrzyjmy do naszej łazienki. Tam, naszym głównym pomocnikiem jest pasta do zębów. To właśnie fluor działa toksycznie na chore miejsce.
Pamiętajmy, że nie ma jeszcze leku, który całkowicie pokonałby wirus HSV-1. Dlatego też ważne jest, abyśmy reagowały jak najszybciej. Gdy tylko pojawią się pierwsze objawy, czyli szczypanie i swędzenie musimy zacząć działać.